Wesołych Świąt
Wszystkim którzy tu do mnie zawitali życzę spokojnych, ciepłych Świąt Bożego Narodzenia :)
Wszystko i nic…
To już kwiecień i jakiś zastój wpisowy u mnie. Stali bywalcy bloga już się dopytują o co chodzi, a mnie jakaś taka melancholia dopadła ostatnio… eh
To nie znaczy oczywiście, że nic nie robię, od ostatniego wpisu powstało parę rzeczy mniej i bardziej udanych np. rysunki na szkolną gazetkę, palto dla małego misia, kilka krepowych żonkili, cały czas haftuję pewną serwetę- później Wam pokażę, kilka kartek, trzy ptaszki z masy solnej (czekają na pomalowanie ), kwiatki z papieru- różyczki (czekają na kolor-tuszowanie), w trakcie mam jeszcze robótkę jedną szydełkową, poza tym posiałam pietruszkę, rzodkiewkę, cebulę, bób, słoneczniki i groszek pachnący, i przesadziłam kwiaty doniczkowe, zrobiłam też pewien biznesplan (który czeka na sponsora :P).
Pokażę Wam dziś rysunki (zdjęcia beznadziejne robione w pośpiechu), kwiatka- podkładkę, i taką jakby kosmetyczkę uszytą ze starych spodni (konkretnie z nogawki).
A dziś miałam ciekawy sen, o takiej machinie do podróży w czasie. Szłam sobie z moją koleżanka i jej roczną córką latem po plaży, słońce już chyliło się ku zachodowi, było ciepło i tak nieopisanie pięknie, jednak czas już było wracać do domu. Doszłyśmy więc do takiej jakby ‚windy’- tylko, że ona nie jeździła w górę i dół, tylko kręciła się w bok jak karuzela- w takiej kapsule tak szybko, że nie było tego widać. Moja koleżanka wsiadła i wcisnęła liczbę +83, i pojechała o tyle lat do przodu ( chyba jednak nie była po przeniesieniu o tyle lat starsza- tylko jakby miejsce zmieniała- czas). Chwilę się zastanawiałam, potem wsiadłam i wcisnęłam – 10…i się obudziłam zupełnie nie wiedząc ile mam lat :D
Sny można ‚kolekcjonować’ na stronie http://dreams.dicant.net na którą Was serdecznie zapraszam.
A w kalendarzu ostatnio był taki cytat
„Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona.”
A. Einstein
” Tysiące twarzy setki miraży, to człowiek tworzy…”
Kilka bazgrołów z mojego podręcznego bargrolnika zakupionego latem w Bielsku Białej- piękne miasto w którym się zakochałam i bardzo przyjemny sklepik, tam jest (blisko rynku) z artykułami malarskimi. Większość to szkice różnymi ołówkami, jeden węglem.
A poniżej też mój rysunek z przedszkola (kiedy to było…). Szczerze mówiąc, nie pamiętam już nawet kim była sportretowana Ania :)
Mazurski świt, czyli kolorowe szaleństwo
Z krzykiem rodzącego się dziecka, otulony w ciszę jezior i lasów budził się powołany do życia. Taki sam jak inne i zupełnie odmienny. Dla jednych pierwszy, dla innych ostatni, szary, lub pogodny, przewidywalny i całkiem nieznany. Taki w którym zmienia się wszystko wokół i taki w którym zmieniamy się sami. Pełen wzruszeń, śmiechu, bólu i łez.
Wpisany w przepisową ilość tyknięć zegara, gdzie czas przecieka jak piasek przez palce, lub ciągnie się jak cukierek mordoklejka.
Prezent którego często nie doceniasz, a on stoi codziennie, przed twoimi drzwiami ozdobnie zapakowany, z wielką kokardą na szczycie.
Dostajesz go zawsze, gdy jesteś w stanie otworzyć oczy i stwierdzić, że żyjesz.
Katarzyna
Niestety moje obrazki, gdy chcę je wgrać na stronę, ciągle tracą na jakości, nie wiem dlaczego. No ale cóż.
Dom Zdrojowy
Świeradów Zdrój, to jedno z moich ukochanych miejsc. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pamiętam jak dziś, gdy pojechałam tam po raz pierwszy z moją ciocią, miałam wtedy może 10 lat. Było cudowne gorące, wybujałe zielenią lato…i moja pierwsza podróż w nieznane :) Eh…
Po długiej podróży pociągiem do Jeleniej Góry, a później autobusem po krętych górskich drogach, w końcu dotarłyśmy na miejsce. Ostatkiem sił, wyglądając zapewne jak lunatyczki, znalazłyśmy pokój i padłyśmy jak nieżywe. Gdy się obudziłam, pamiętam jak dziś, że pomyślałam, że tak właśnie musi wyglądać niebo. Z okna rozpościerał się widok, zatykający dech w piersiach. Słońce kładło się za wzgórzami pozostawiając, smugi złota, czerwieni, pomarańczy i miedzi, wokół ogromne świerki kołysały się dostojnie, łąka tuż pod oknem pachniała nieziemsko grając koncert traw i setek świerszczy. Powietrze było jak kryształ, tak jak i woda w potoku płynącym leniwie przez las i polankę tuż obok. czytaj dalej »