Leniwa sobota pod znakiem kota
Rano jeszcze mi się chciało coś… coś niecoś, ale w miarę rozwoju dnia, zapadałam się coraz głębiej w kanapę, a na koniec przygniótł mnie kot i twórcze plany spełzły na niczym. Objedzona moim ulubionym ostatnio daniem ( cukinią, czy też kabaczkiem nigdy nie rozróżniam, z serem lazurowym i mięskiem mielonym mniam!) w tym błogostanie byłam skłonna jedynie prześledzić nowe detektywistyczne diagnozy doktora Grzegorza H. W gruncie rzeczy nie narzekam jednak wcale, bo uwielbiam takie leniwe soboty :) :*
Zatem wrzucam dziś tylko taką tam małą ozdóbkę, jaką ostatnio zrobiłam z papieru.