Majowy patriotyzm…. żal, narodowy smutek krążący w żyłach, wyssany z mlekiem zmęczonych matek polek, bieg ciągły, bieg za wczoraj, bieg za jutrem, i nigdy nie dziś. Pijane frustracje, kilogramy lęków dźwigane w siatkach razem z kapustą i pyrami, pesymizm i duma, i myśli nad grobami, i to ściskanie w sercu, że ciągle się kocha…
Kolejne trudne rozstanie… gdy ktoś kochany musi być dalej niżby się tego chciało… i ciągle za kimś tęskno, za kimś sprzed lat, za kimś z wczoraj i najdziwniej za kimś kogo nigdy się nie poznało…
Potrzeba tworzenia… potrzeba wzbierająca, jak łzy które muszą kiedyś wypłynąć, inaczej takk strasznie dusi coś w środku…
„Jesteś Bogiem”
…ciągłe kolebanie się na parapecie życia…
Zdjęcia robione telefonem (a mój telefon nie należy, ani do najnowszych, ani do najlepszych modeli), a to powyżej jest moim ulubionym :)