Ostatni wpis, okazał się być szatańskim 666- tym. A dziś na okiełznanie nerwów, siekam, ugniatam, mieszam i zmywam dzień cały. Niestety nie bardzo pomaga, ale polecam zupę, wyszła bardzo smaczna, lekka i delikatna, a muffiny wiadomo to takie radosne, lekkie bomby, które ciążą potem radośnie w bioderkach.
ech…
Jakby kogoś interesował przepis to zupę robi się tak:
1kg marchwi- pokroić w talarki
100 g masła
2 duże cebule- pokroić w kostkę
1 pomarańcza
korzeń imbiru ok 4 cm- zetrzeć
bulion prawdziwy, albo z kostki
kolendra
pieprz,sól
2 szczypty kminku
śmietana lub jogurt taki grecki
5 łyżek oliwy
Na ok 2 łyżkach oliwy i 60 g masła, zeszklić cebulę, dodać imbir starty, marchew i kminek. Z pomarańczy otrzeć skórkę. Do garnka dodać sok z całej pomarańczy, a następnie skórkę. Dolać do tego bulion, gotować ok 15 min. Następnie zmiksować blenderem. Po zmiksowaniu znowu zagotować.
Dodać śmietany- ja robię tylko kleksa na środku talerza, posypać kolendrą, można dodać grzanki.