Z bratać się…
Zbratać się z sobą, z czasem, uspokoić oddech i patrzeć jak wstające słońce odbija się w kroplach rosy…
Zbratać się z sobą, z czasem, uspokoić oddech i patrzeć jak wstające słońce odbija się w kroplach rosy…
Czas teraźniejszy jest naszym wyznacznikiem szczęścia, najlepiej i najdosadniej można je poczuć i określić tylko teraz, w chwili która trwa, bo przecież niczego poza tym tak na prawdę nie ma ( przeszłości już, przyszłości jeszcze). Poczuć szczęście wraz ze słonecznym ciepłem na twarzy, ze smakiem kawy na ustach, z uśmiechem dziecka, ze spokojem płynącym między drzewami, to moje wielkie szczęście na dziś :)
Witajcie zimowo i radośnie. Miniony rok był jednym z najwspanialszych ( o ile nie najwspanialszym ) w moim życiu. Mam nadzieję, że i ten okaże się dla nas pomyślny, czego sobie i Wam życzę. Ze względu na chwilowy brak dostępu do sieci, wpisy będą pojawiały się nieco rzadziej, co wcale nie oznacza zaprzestania mojej blogowej przygody. Pozostańcie więc ze mną, zaglądajcie i piszcie. Pozdrawiam ciepło, i życzę optymizmu na ten rok cały.
Daszka
Zbliża się kolejna jesień, całkiem jednak inna niż te wcześniejsze, zupełnie nowa, świeża, pełna poznawania. Dziś mija 46 cudownych dni mojego życia w całkiem nowej roli. Wszystko nabrało zupełnie innego kontekstu, wymiaru, przewartościowało się całe moje życie, to co kiedyś było istotne teraz stało się zupełnie błahe, a to co wydawało się tak mało potrzebne i ważne jest teraz sensem życia. Strach się przyznawać, ale szczęście wylewa mi się uszami, zostaje w śladach na piasku, w spojrzeniach na drzewa. Tworze swoją rzeczywistość, która jest tak piękna jak sen… jak sen w ramionach moich bliskich.
Boję się tylko, żeby nie obudzić się zbyt szybko.
No i zaczął się nowy… Zaczął się już jakiś czas temu, i potem znowu ponownie zaczął się nowy… tak to cały czas życie zaskakuje, przynosi zmiany, zmienia coś starego na nowe, coś znanego na coś do poznania. Niekiedy trudno pogodzić się, z tymi zmianami, innym razem są dla ciała lub duszy jak długo wyczekiwany deszcz dla spękanej słońcem ziemi.
Nie dajcie się smutkom, i chwilom zwątpienia, rozejrzyjcie się w koło, wyjdźcie do ludzi i pozwólcie im przyjść do Was. Tako rzecze na ten rok ja Daszkowiec :)
Jednak załapałam się jeszcze na wrześniowy wpis. Nie myślcie sobie, że zapomniałam o moim kochanym blogu, problemy ze sprzętem mym, zwanym złomkiem uniemożliwiły mi dzielenie się z Wami- drodzy podglądaczo-podczytywacze, moimi ochami i achami. Niemniej dałam radę i z głupią miną mogę w końcu okrzyknąć – Taram! Oto znów jestem, pełna sił, zwarta i gotowa do zasypywania Was kolejnymi moimi zachwytami nad życiem. Tak więc, śląc uśmiechy i uściski, zapraszam do mnie jeszcze wrześniowo…i już jesiennie :)
Na początek kilka widoczków z gór polskich najpiękniejszych na świecie całym :)
Ufff udało mi się dobrnąć do końca tego jakże męczącego roku szkolnego. Dziś nastał upragniony dzień, gdy mogę zdjąć z nadgarstka zegarek i zapomnieć o nim na najbliższy miesiąc. Wszystkim Koleżankom i Kolegom życzę udanych wakacji i wspaniałego wypoczynku!
A takiego pawia dostałam dziś od E. (lat ledwo 6). Taki paw to dość dwuznaczny prezent :) Myślę, że jest on zapowiedzią udanych wakacyjnych zabaw i uciech cielesnych.:)
Ostatnio wiele rzeczy robię po raz pierwszy w życiu. Jedną z nich była niedawna ma wyprawa na grzyby. Szczerze pokochałam to zajęcie, i byłam przeszczęśliwa przynosząc do domu cały kapelusz ( tylko to miałam z sobą nie spodziewając się znaleźć czegokolwiek) kurek :) Radość moja, z kurek w kapeluszu prybrała rychło formę kurek w sosie, serwowanych z makaronem… yyymmm mniam
Wśród moich znalezisk trafiły się też inne okazy np kozaki, które teraz się suszą, oraz pozostałe których nazwy już nie pamiętam…
A całkiem niedawno odkryłam też prosty obiad z kaszą jaglaną, to tak jak się kona z głodu i szybko trzeba coś upitrasić, a kasza okazała się pyszna.
Przepis:
Podsmażyć cebulę i czosnek. Dodać co się ma, ja dodałam paprykę, fasolę czerwoną, szczypior, kukurydzę, i pomidory z puszki, do tego z pół szklanki kaszy, i dobrą szklankę bulionu. Dusić pod przykryciem ok 15 min. Doprawić solą, pieprzem, ostrą papryką i cytryną. Zabrakło mi tylko w tym składzie jakiejś kiełbachny dobrej, choć danie jest i tak sycące. Warto posypać pietruchą.
A na deser tarta z truskawkami i masą z serka mascarpone.
A poza tym truskawLove formy przetrwalnikowe, w formie słoikowej sztuk ok 25 :)
” Noc pachnie nam jak ten młody las,
popielaty, pełen mgły.
A w ciszy leśnej tylko ja i ty,
a pogoda rozśpiewana,
a na chmurze bal do rana…
Zielono mi , szmaragdowo,
gdy twoja dłoń, przy mojej śpi, niby owoc…”
Serwetka wykonana na szydełku, wielkość ok 25 cm, kolor jasno żółty.
Czasem można zostać miło zaskoczonym przez los… a nawet mieć wrażenie, że się na to właśnie czekało tak długo… czasem można się mylić… zawsze trzeba jednak iść dalej, i czerpać jak najwięcej z tych ulotnych, pięknych chwil…
Witajcie drodzy oglądaczo- odwiedzacze. Ostatnio jakoś nie miałam weny na dodawanie nowych postów, może trochę dopadł mnie stan z piosenki Kazika, że ’ artysta syty nie ma nic do powiedzenia…’ Faktycznie nasycam się ostatnio życiem do granic możliwości, w końcu czuję, że oddycham i mogę się na prawdę cieszyć i uśmiechać… Cudowny stan narkotyczny wręcz, który jednak odsuwa na dalszy plan wszelkie nieważne i stratoczasowe sprawy jak np. siedzenie przy komputerze. Niemniej oznajmiam zaniepokojonym ( a tacy się odzywali już- to bardzo miłe), że żyję i mam się wspaniale, a także nadal wcielam w życie moją radosną twórczość. Myślę, że niebawem przyjdzie czas, aby obfotografować wszystko i wtedy podzielę się tym wszystkim z Wami.
Tymczasem życzę spokojnych Świąt i cudownej wiosny w sercach!
Nocą w puszczy jest mniej więcej tak, można coś namalować, zmalować, znaleźć się na starym cmentarzu, lub oglądać świat z lotu ptaka…:)
( zdjęcie jak widać, robione bez statywu)
Bywa taka szarość ,w odcieniu mierzonym w kilogramach lub tonach. Szarość, która wgniata cię w ziemię, powoduje, że powietrze staje się ciężkie, ołowiane… usta sinieją, ręce zaczynają drżeć… nie możesz oddychać i nie możesz przestać. Jesteś jak szary worek, jak cień, jak czegoś połowa albo mniej. Zapadasz się w sobie, choć zapadanie to jest bardziej lotem w otchłań, w pustkę. Wirujesz więc, bez celu, w esensji szarej palety… spadasz….