„Jeszcze zima, ptaki chudną…”
Kolejna zimowa, akwarelowa bajeczka. 23x30cm, farby Sonnet, papier 300g.
Zimowe miasteczko
Zmalowałam sobie taką bajkową akwarelę. Nie jest to mój pomysł, właściwie jest to całkowita kopia.Od jakiegoś czasu oglądam i słucham z zainteresowaniem Pani Krystyny Lubanski „Spotkania przy akwareli” na YT. W jednym z odcinków Pani Krystyna pokazuje w jaki sposób tworzy, takie bajkowe ilustracje. Szalenie mi się one spodobały, więc postanowiłam spróbować swoich sił. Wyszło tak jak widać, kolejną stworzyłam już samodzielnie, wkrótce także ją pokażę.
Format 23x 30cm- rozkręcam się formatowo ;), akwarele Sonnet, papier 300g.
Pozdrawiam z bajkowego, zimowego lasu :)
Witajcie w Nowym Roku! :)
Witajcie zimowo i radośnie. Miniony rok był jednym z najwspanialszych ( o ile nie najwspanialszym ) w moim życiu. Mam nadzieję, że i ten okaże się dla nas pomyślny, czego sobie i Wam życzę. Ze względu na chwilowy brak dostępu do sieci, wpisy będą pojawiały się nieco rzadziej, co wcale nie oznacza zaprzestania mojej blogowej przygody. Pozostańcie więc ze mną, zaglądajcie i piszcie. Pozdrawiam ciepło, i życzę optymizmu na ten rok cały.
Daszka
Heloł tej Nowy Roku !
No i zaczął się nowy… Zaczął się już jakiś czas temu, i potem znowu ponownie zaczął się nowy… tak to cały czas życie zaskakuje, przynosi zmiany, zmienia coś starego na nowe, coś znanego na coś do poznania. Niekiedy trudno pogodzić się, z tymi zmianami, innym razem są dla ciała lub duszy jak długo wyczekiwany deszcz dla spękanej słońcem ziemi.
Nie dajcie się smutkom, i chwilom zwątpienia, rozejrzyjcie się w koło, wyjdźcie do ludzi i pozwólcie im przyjść do Was. Tako rzecze na ten rok ja Daszkowiec :)
Jeszcze zima
Rogalin, luty 2012r.
” Pod śniegiem świat pochylony,
siwieje mrozu brew,
To pora zmierzchów czerwonych,
to pora czarnych drzew.
A wiatr w kominie śpi bo ciemno,
A ja? Co ja? Co będzie ze mną? ”
A.Osiecka
Zimowy poranek
Wyobraźcie sobie ( rzecz niewiarygodną), że wstałam dziś o 5.30, być może nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że było jeszcze całkiem ciemno i zimno (-15 ), a ja ochoczo (to najbardziej niewiarygodna część ;), gdyż tym którzy mnie znają wiadomo, że jestem śpiochem i zmarzluchem) wyskoczyłam na dwór.
W końcu udało mi się wybrać na spacer z aparatem, czyhałam na zimowy początek dnia, niestety dziś słońce zaspało, albo i w ogóle nie chciało mu się wstawać, więc zamiast eterycznego różu na horyzoncie, świt raczej przyodział się w szarości.