inicio mail me! sindicaci;ón

Wpisy z pisanki, tu pitu pitu

Wesołych Świąt

Wszystkim którzy tu do mnie zawitali życzę spokojnych, ciepłych Świąt Bożego Narodzenia :)

czytaj dalej »

Dżingel bels tej !

Weekend minął, pozostawiając echa histerycznego śmiechu z powodu pewnych sań ( zaprezentuję je może później). Koniec końców, wszystko się udało, zakupy prawie skończone, okna umyte, pokój odgruzowany, sanie sztuk jeden są, nawet coś tam udało mi się porękodzielić, ale o tym później. Szkoda, że pierników nie zdążyłam upiec,bo uwielbiam ten zapach korzenny w domu, ale może jeszcze coś się uda z tym zrobić.W bardzo krótkiej wolnej chwili, pomiędzy tym wszystkim, uśmiałam się po raz nie wiem który, przy samych swoich i przy ostatnim odcinku wojny domowej.

„Paweł zrób mi herbatę, i daj coś do niej, bo wiesz, że nie lubię takiej suchej herbaty!”

” Paweł, mów wszystko ojcu, jak rodzonej matce”

„Za demokracji wszystko niczyje!”

„Wróg a wróg, ale swój, mój, nasz. Na własnej krwi wyhodowany.”

Wspominki z zeszłego roku, ahoj przygodo !

Wyjeżdżam jutro w góry. Podobno na południu pada, ale mam nadzieję, że zanim dojadę to się wypogodzi i będę mogła spokojnie wdrapać się na Babią Górę ( w zeszłym roku, rozchorowałam się na wyjeździe i mogłam tylko z gorączką pooglądać ją z dołu), a potem chyba będą pieniny. Bardzo się cieszę, bo czuję się ostatnio zmęczona i przygnębiona. A niżej kilka foto kolaży z zeszłorocznych moich wojaży. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wszystkim wypoczynku, radości i słońca :)


czytaj dalej »

Kocham lato!

nadlatuje

KOCHAM LATO

…za słońce na skórze i ciepłe stopy, za wschody i zachody słońca od których czasem, aż chce się płakać i śmiać jednocześnie, za lody śmietankowe, maliny i pomidory, za skrzeczące o świcie sroki i inne ptaszory, za oszałamiającą zieloność, za jaśminy, lipy i za pola zbóż, za burzowe niebo, i rosę na szumiących trawach, i za żab kumkanie, za opalone dziecięce buzie, za rozkoszne powiewy wiatru i za to, że marzenia mogą latać wysoko…

czytaj dalej »

…a macie może kaszanke?

Ostatnie trzy dni minęły mi na błogim leżeniu brzuchem do góry i trawieniu karkówki, boczusia ukrytego w szaszłykowych różnościach i kiełbachy ( niestety kaszanki nie było:)) Jaruś niepocieszony- ale naprawimy ten błąd następnym razem. Kocie serenady do teraz dźwięczą mi w uszach, straszny cykor z mojej Merci kochanej na pocieszenie zawsze może przytulić się do swego ogona, o ile się go wcześniej  nie przestraszy . Mistrzostwa w kulki oczywiście wygrałam, a nagroda była super :)

Pozdrawiam wszystkich którzy cokolwiek zrozumieli.

czytaj dalej »

Wszystko i nic…

To już kwiecień i jakiś zastój wpisowy u mnie. Stali bywalcy bloga już się dopytują o co chodzi, a mnie jakaś taka melancholia dopadła ostatnio… eh

To nie znaczy oczywiście, że nic nie robię, od ostatniego wpisu powstało parę rzeczy mniej  i bardziej udanych np. rysunki na szkolną gazetkę, palto dla małego misia, kilka krepowych żonkili, cały czas haftuję pewną serwetę- później Wam pokażę, kilka kartek, trzy ptaszki z masy solnej (czekają na pomalowanie ), kwiatki z papieru- różyczki (czekają na kolor-tuszowanie), w trakcie mam jeszcze robótkę jedną szydełkową, poza tym posiałam pietruszkę, rzodkiewkę, cebulę, bób, słoneczniki i groszek pachnący, i przesadziłam kwiaty doniczkowe, zrobiłam też pewien biznesplan (który czeka na sponsora :P).

Pokażę Wam dziś rysunki  (zdjęcia beznadziejne robione w pośpiechu), kwiatka- podkładkę, i taką jakby kosmetyczkę uszytą ze starych spodni (konkretnie z nogawki).

A dziś miałam ciekawy sen, o takiej machinie do podróży w czasie. Szłam sobie z moją koleżanka i jej roczną córką latem po plaży, słońce już chyliło się ku zachodowi, było ciepło i tak nieopisanie pięknie, jednak czas już było wracać do domu. Doszłyśmy więc do takiej jakby 'windy’- tylko, że ona nie jeździła w górę i dół, tylko kręciła się w bok jak karuzela- w takiej kapsule tak szybko, że nie było tego widać. Moja koleżanka wsiadła i wcisnęła  liczbę +83, i pojechała o tyle lat do przodu ( chyba jednak nie była po przeniesieniu o tyle lat starsza- tylko jakby miejsce zmieniała- czas). Chwilę się zastanawiałam, potem wsiadłam i wcisnęłam – 10…i się obudziłam zupełnie nie wiedząc ile mam lat :D

Sny można 'kolekcjonować’ na stronie http://dreams.dicant.net  na którą Was serdecznie zapraszam.

A w kalendarzu ostatnio był taki cytat

„Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona.”

A. Einstein

czytaj dalej »

A niech to GĘŚ kopnie :)

Dawno mnie nie było na mym własnym gryzmolniku, jednakowoż na brzeżku biureczka ostrożnie przysiadłszy pisałam ostatnio zaległe prace do szkoły, a już w sobotę będzie finał mych zmagań, czyli obrona. W wolnych chwilach oczywiście zajmowałam się mą radosną twórczością, czyli wszystkim po trochu, a do tego załapałam nowego bakcyla- zaczęłam zmagać się z maszyną do szycia. Od zawsze chciałam posiąść tą tajemną wiedzę związaną z igłą i nitką. Onegdaj dziecięciem będąc pomagałam w szyciu mojej cioci, polegało to głównie na odrysowywaniu wykrojów, a następnie na wręcz hipnotycznym wpatrywaniu się w pracę maszyny- i ten terkot… ech. A dodać muszę, że była to nie byle jaka maszyna tylko taka stara wielka drewniana,(wielkości stołu teraz stoi na niej telewizor- uwielbiam ten mebel),  z taką podstawką metalową do deptania-napędzania, i wielkim kołem. Magiczna machina…

Tak miej więcej wygląda, może kiedyś zrobię zdjęcia całości to pokaże.

No i właśnie nadszedł czas, kiedy przełamałam się i zaczęłam szyć, wynikło to w dużej mierze z potrzeby, i tak to się zaczęło…

Jako pierwszy powstał chustecznik- nie będę pokazywać zdjęć, bo nie ma się czym chwalić- wyszedł bardzo nieudolnie- ale nauczyłam się przy jego szyciu kilku rzeczy i na pewno ponowię próbę. Następnym tworem ( to ta potrzeba), była torba do maty na jogę- wyszła za krótka :)- też nie pokażę. Po niej powstały dwie następne torby do mat, z tych już jestem w miarę zadowolona, są w użyciu i pokażę Wam, jak zostaną sfotografowane. A jak czasu mam mniej to szyję takie drobiazgi w ramach praktyk i to dziś chcę zaprezentować.

Moja ulubiona gąska :)

Powstała ze starej serwetki, i kawałka łatki w kratkę oraz 4 guzików. Od dzioba do ogona ok 13 cm.

czytaj dalej »

Merka

Taram! Oto ona moja Mercia kochana. Nie była zbyt zadowolona z sesji jaką jej wczoraj urządziłam, jej spojrzenie mówi mniej więcej ’ czyś ty człowieku do reszty zgłupiał’, i jest w nim coś z politowania pomieszanego z oburzeniem. Merka z racji ciemnego futra, potrzeby ciągłego jego mycia i ogólnej ciekawości związanej z ciągłą ruchliwością jest obiektem trudnym do fotografowania, tym bardziej cieszy mnie jak wchodzę w posiadanie jakiejś jej fotki.

czytaj dalej »

Zimowy poranek

Wyobraźcie sobie ( rzecz niewiarygodną), że wstałam dziś o 5.30, być może nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że było jeszcze całkiem ciemno i zimno (-15 ), a ja ochoczo (to najbardziej niewiarygodna część ;), gdyż tym którzy mnie znają wiadomo, że jestem śpiochem i zmarzluchem) wyskoczyłam na dwór.

W końcu udało mi się wybrać na spacer z aparatem, czyhałam na zimowy początek dnia, niestety dziś słońce zaspało, albo i w ogóle nie chciało mu się wstawać, więc zamiast eterycznego różu na horyzoncie, świt raczej przyodział się w szarości.

czytaj dalej »

Jesienne zapłakanie

Wyznanie Anonimowego Artysty

Wróciłam dziś skonana po całym dniu, zajęć w szkole i w ramach relaksu zafundowałam sobie 'spacer’ po blogach, na jednym z nich (Yadis) natrafiłam na wyznania anonimowego artysty, i stwierdziłam, że to w dużej mierze o mnie- chyba powinno się to już leczyć. Niemniej jako nałogowa dłubaczka, 'coś robiejka 'uśmiałam się setnie, choć kto nie ma takiego świra nie zrozumie o czym mowa. Pozdrawiam wszystkich rękodzielników, oraz tych którzy do nich wkrótce dołączą z chęci posiadania czegoś tam, co można samemu zrobić… i tak to się zaczyna… :)

…a tak kończy ;)

czytaj dalej »

Kiedy wyjdzie słońce?

Czasami bilans wychodzi dużo na minusie. Odnotowuje się same straty, najtrudniejsze są te których nie można już w żaden sposób zmienić. Te rozliczenia przytłaczają, gniotą, miażdżą… Nie masz siły i boisz się pomyśleć co jeszcze może dać juto- na pewno nic dobrego. Zaczyna otaczać cię szarość, i niechęć o poranku, przewracasz, więc mokrą od łez poduszkę i starasz się uciec, skryć w ciemności powiek.
Od pierwszej śmierci zaczynasz czuć się jak rana, która zabliźnia się i co rusz rozkrwawia na nowo i wciąż na nowo…I nie wiesz kiedy sam wykrwawisz się na śmierć.

czytaj dalej »

Zanurzenie w nucie niebycia

z lutnią, paźdz.2009r

Brzdęk pękającej struny był jak granica. Jak ostatnia rzecz z jednego świata i pierwsza z zupełnie innej rzeczywistości lub nierealności. Sama nie wiedziała gdzie właściwie była. Usłyszała brzdęk i znalazła się jakby w innym wymiarze. czytaj dalej »

Góry Sokole

wakacje,góry 2009r. Rudawy Janowickie

Ten dzień był w kolorze złota z domieszką szafiru.
Wypchany po brzegi pachnącym sianem.
Z falującymi łąkami, gdzie. trawa łaskotała bose stopy, a nostalgicznie brzęczące owady zamazywały granice pomiędzy świadomością, a sennym marzeniem.
Nitki słońca na rzęsach leniwie tkały czas, w którym chciałoby się pozostać na zawsze.

wakacje,góry 2009r. Rudawy Janowickie

Mazurski świt, czyli kolorowe szaleństwo

Rybak

Z krzykiem rodzącego się dziecka, otulony w ciszę jezior i lasów budził się powołany do życia. Taki sam jak inne i zupełnie odmienny. Dla jednych pierwszy, dla innych ostatni, szary, lub pogodny, przewidywalny i całkiem nieznany. Taki w którym zmienia się wszystko wokół i taki w którym zmieniamy się sami. Pełen wzruszeń, śmiechu, bólu i łez.
Wpisany w przepisową ilość tyknięć zegara, gdzie czas przecieka jak piasek przez palce, lub ciągnie się jak cukierek mordoklejka.
Prezent którego często nie doceniasz, a on stoi codziennie, przed twoimi drzwiami ozdobnie zapakowany, z wielką kokardą na szczycie.
Dostajesz go zawsze, gdy jesteś w stanie otworzyć oczy i stwierdzić, że żyjesz.

Strona 5 z 10
« Pierwsza
...
4
5
6
10
...
Ostatnia »