kupa ;) i całe szczęście :)
„w kupie raźniej, kupy nikt nie ruszy” i tego sie trzymajmy ;)
„w kupie raźniej, kupy nikt nie ruszy” i tego sie trzymajmy ;)
Siedzę w świątecznym kąciku, tuż za gałązką świerkową, gdzie zapach pasty do podłogi tańczy w blasku choinkowych lampek z zapachem rumieniącego się w piekarniku makowca. Patrzę na pierwszą gwiazdkę, za oknem sypie śnieg białe płatki lekko tańczą na wietrze jak pióra z anielskich skrzydeł. Na białym obrusie buchają parą różne smakowite potrawy, ciocia w kuchni, mama, tata, dziadek, brat ryczący, że jeszcze nie ma gwiazdora i Ty taki uśmiechniety i spokojny. Ciepło, kolorowo, radośnie…
Siedzę w moim kąciku… Nie ma drzewka świerkowego, nie ma lampek,nie ma prezentów, nie ma mamy, taty… Nic nie pachnie, w uszy kłuje cisza w sercu pustka…
Nie ma już Ciebie…
Od świąt można odwyknąć…po latach spędzonych w swoim kąciku…
… to już dwa lata, dopiero dwa lata…aż dwa lata…stare dwa lata i nowe dwa lata…nasze całe dwu letnie życie…
Byłam kiedyś ziarenkiem piasku. Leżałam sobie na progu starej, górskiej, opuszczonej chaty. Dzień właśnie kładł się spać,słońce sennie pozostawiało swe anielkie włosy nad doliną.Kwiaty za wiejskim płotem zmęczone dniem, ziewając żegnały się na wzajem cudnymi zapachami. Nie było czasu, nie było niczego poza tą chwilą. Na przeciw mnie majestat. Wszystko w niczym, bezkres, pięko.Góry.Łzy cieknące po piliczkach były jedynym środkiem wyrazu na jaki było mnie stać. Obok mnie siedziało… wszystko…
Pewnie niektórzy zdziwią się czemu tu tak wiele cytatów, ale ja składam się z tego co widzę, co czuję i z tego o czym czytam. Czasem skoro ktoś powiedział już to co jest mi bliskie, albo co mnie jakoś poruszyło to czemu tego nie przytoczyć?
Ostatnio czytam Maga, a to jeden z cytatów z tej książki.
„…- Nie chodzi o ludzkość. Nie wolno dopuścić się zdrady wobec samego siebie.
– Nie sądzę, aby można twierdzić, że na przykład Hitler dopuścił się zdrady wobec siebie.
– Masz rację. On nie. Ale miliony Niemców. Na tym polega tragedia. Nie na tym, że jeden człowiek miał odwagę wybrać zło. Ale że miliony nie odważyły się wybrać dobra.”
J. Fowles
„Czekając na samotność, baliśmy się jej jednocześnie. Była ona jedyną namiastką wolności, za którą w chwilach zupełnego odprężenia płaciło się ulgą i fizycznym prawie bólem płaczu. Taki jest jednak zawsze pierwszy odruch beznadziejności: wiara, że w samotności cierpienie zahartuje się i wysublimuje, jak w ogniu oczyszczającym. Mało ludzi potrafi naprawdę znieść samotność, ale wielu marzy o niej jak o ostatniej ucieczce. Podobnie jak myśl o samobójstwie, myśl o samotności bywa najczęściej jedyną formą protestu, na jaką nas stać, gdy wszystko zawiodło, a śmierć ma w sobie jeszcze ciągle więcej grozy niż uroku. Myśl, sama tylko myśl, gdyż rozpacz płynąca z świadomości jest większa od rozpaczy odrętwienia. Gdyby można było wyobrazić sobie, co czuje rozbitek, dopływający ostatnim wysiłkiem woli do wyspy bezludnej, jego uczucia okazałyby się podobne do naszych…: Była w nich bowiem jeszcze nadzieja. Ale czy może być wieksza tortura niż nagłe uświadomienie sobie, że ta nadzieja była tylko złudzeniem podnieconych zmysłów? Mieć niezachwianą pewność, że się jest na wyspie bazludnej, bez widoków ratunku i wybawienia, oto co można nazwać męką. Ale płynąc ku niej resztkami sił, walcząc z zalewającą oczy falą, łapiąc ściśniętymi z bólu płucami powietrze, czuć przyspieszone bicie serca, natężać wszystkie mięśnie rąk i nóg- zbliżać się, zbliżać!!!- oto jest wszystko dla czego warto jeszcze ciągle żyć. „
G.Herling- Grudziński
Podobno czasem jeśli kogoś się kocha to trzeba pozwolić mu odejść…
… więc idź…
Czas zacząć coś od nowa, całkiem od nowa…
Przyczajeni tkwili w nas od dawna. Karmiąc się złością, łzami i bólem obrastali w siłę. Potężnieli tryskjąc jadem i goryczą w słowach gwałtownie wypadających z krzyczących trzewi.
Sami ich stworzyliśmy…
Pewnej bezksiężycowej i zimnej nocy, ich śmiałość przekroczyła najgorszą granicę. Z szyderczym śmiechem na cynicznie wygiętych ustach,potykając się o siebie nawzajem zaczeli niszczyć.
Sami ich stworzyliśmy…
Zamienili nasze twarze w maski, oziębili nasze ręce, zamrozili spojrzenia. Wbijali ostrza słów w naszą ufność, upijali się naszymi łzami. Z cynicznym uśmiechem na ustach, jednym bezlitosnym ciosem odcieli Ciebie ode mnie.
Wychodząc zabrali z sobą, zemdlona, wątła, poszarpaną i skneblowaną miłość.
Sami ich storzyliśmy…
Nic już nie pozostało.
Nadal dygoczę na wspomnienie tamtych chwil. Ręce są ciągle zimne. Teraz jest mnie połowa. Czuję Cię niczym bóle fantomowe. Tęsknota jak bezpański pies włóczy się za mną dzień w dzień.
Od tamtej nocy niespotkałam już nigdy miłości, nie wiem czy jeszcze żyje i co u niej. Nic już nie jest jak dawniej…
Sami ich stworzylismy…
„zabierz mnie na drugą stronę, gdzie wszystko ma swój sens, gdzie wszystko ułożone, jak policyjny pies. To koniec zabiliśmy w sobie wszystko, to koniec mogliśmy więcej, przykro…”
„Powiem panu wielką tajemnicę, drogi przyjacielu.
Niech pan nie czeka na sąd ostateczny,
sąd ostateczny jest co dzień.”
Camus
” – Dzień dobry- rzekł Mały Książę.
– Dzień dobry- odparł Kupiec.
Kupiec ten sprzedawał udoskonalone pigułki zaspokajające pragnienie. Połknięcie jednej na tydzień wystarcza, aby nie chciało się pić.
– Po co to sprzedajesz?- spytał Mały Książę.
– To wielka oszczędność czasu- odpowiedział Kupiec.
Zostało to obliczone przez specjalistów. Tygodniowo oszczędza się pięćdziesiąt trzy minuty.
– A co się robi z pięćdziesięcioma trzema minutami?
– To co się chce…
„Gdybym miał pięćdziesiąt trzy minuty czasu- powiedział sobie Mały Książę- poszedłbym w kierunku studni…”
Antoine de Saint- Exupery
Delikatne dłonie wiatru musnęły moje ciało.
Wielka szkoda, że nie moge ich zatrzymać.
Będę patrzeć jak w rozkoszy wygina inne drzewa.
Wrastając w ziemię, będę marzyć o bezkresnym locie… z nim.