Firanka z szyfrem do bomby ;)
Firanka wykonana na szydełku. Wygląda trochę jak pół serwetki, wzór przyjemny w robieniu i dość szybki. Niektórzy twierdzą, że opis wzoru wygląda jak szyfr do bomby ;). Wielkość ok. 70 cm na jakieś 40 cm.
Firanka wykonana na szydełku. Wygląda trochę jak pół serwetki, wzór przyjemny w robieniu i dość szybki. Niektórzy twierdzą, że opis wzoru wygląda jak szyfr do bomby ;). Wielkość ok. 70 cm na jakieś 40 cm.
Ostatnio w krótkich przerwach pomiędzy obowiązkami i pracą, udało mi się zrobić z resztki kordonka takie dwie serwetki. Wielkość ok.15 i 18 cm.
Tęczowy wisior ( jak ostatni tydzień), życie cały czas zaskakuje, w kilka dni wszystko się może zmienić…
A robótka taka kolorowa, wykonana haftem sutasz, szer. ok 7,5 cm na ok 6 cm.
Jedna z takiego sznurka surowego, a druga ze sznurków lekko woskowanych. Takie mi się udały ( jak mówią moje dzieci:))
Komplet wykonany techniką haftu sutasz. Kolczyki i bransoletka. Kolczyki z lawą wulkaniczną koloru pudrowego różu, bardzo lekkie, wielkość ok 6,5 cm długość, 3,5 cm szerokość, bigle posrebrzane angielskie. Bransoletka, na pasku ze skórki ekologicznej, zapinana na mały karabińczyk. Całość zaimpregnowana.
Wisior wykonany techniką haftu sutasz. Kolor niebieski jest w rzeczywistości nieco inny z taką głębią, lubię ten odcień :)
Kolczyki wykonane na zamówienie, techniką haftu sutasz. Długość bez bigla ok 7,5 cm.
…taka szarostka niewielka :)
Broszka sutasz, długość ok 7 cm, szer. 4,5 cm.
Długie kolczyki wykonane techniką haftu sutasz, długość z biglem ok 8 cm, szerokość ok 5 cm. ( bigle posrebrzane). Do kolczyków od razu przygotowałam pasujące kolorystycznie pudełko.
Dziś o misji jaką przyszło mi ostatnio ( patrz chyba ze 2 lata) wykonywać. Historia jest dość długa, bo sięga lat mego dzieciństwa, można ten fragment przeskoczyć i udać się wzrokiem nieco niżej, gdzie widać efekt końcowy. Wszystko zaczęło się w czasach bardzo zamierzchłych, a mianowicie kiedy dziecięciem byłam. Chyba od zawsze zajmowałam się nieco innymi rzeczami niż moi rówieśnicy , i tak już jako 5 letnia dziewczynka wymyśliłam sobie, że nauczę się szydełkować i haftować. Los chciał, że w mojej klatce ( w sensie schodowej) mieszkała wtedy niejaka pani Władzia, kobieta niezmiernie utalentowana jeśli chodzi o rękodzieło tradycyjne, babeczka tworzyła cudne serwety, poduszki, swetry i inne cuda wianki, ale była też… hmmm no nie bójmy się tego powiedzieć lekko walnięta. Myślę, że obie te cechy mianowicie talent- pasja i to jej walnięcie sprawiły, że szybko znalazłyśmy wspólny język i można powiedzieć zaprzyjaźniłyśmy się na lata. Oczywiście przesiadując u pani Władzi godzinami, szybko nauczyłam się haftu i połknęłam bakcyla szydełkowania, zdarzało mi się też wymykać do Niej na filmy, których w domu nie pozwalano mi oglądać ( bynajmniej nie porno :P), jeździłyśmy też na wycieczki np. na jagody, chodziłyśmy do opory i teatru. Spędzając z panią Władzią wiele czasu szybko poznałam też jej „wrogów”, a mianowicie złych niekoniecznie zidentyfikowanych, którzy całe życie gdziekolwiek mieszkała wdmuchiwali jej przez kontakty i wszelkie szczeliny cały smród tego świata! Bezczeszcząc tym samym w sposób permanentny jej święty spokój i szczerze uprzykrzając życie.Pani W. namiętnie więc przeklinała najbliższych sąsiadów z jej piętra, i zakrywała wszelkie otwory, szpary pod oknami i pod drzwiami różnymi kocami i ściereczkami, co faktycznie powodowało lekkie skiśnięcie atmosfery w jej gniazdku. No i tak to sobie żyłyśmy dość długo w tych historiach i smrodach i wieczorach z dziergatkami. Niestety stan zdrowia pani Władzi dość szybko się pogorszył, jako cukrzyk praktycznie oślepła i ogłuchła, pod koniec życia zamieszkała w domu opieki, gdzie ostatnimi czasy zaczęła robić serwetę haftem richelieu, z myślę o wydaniu jej do kościoła. Było to nie lada przedsięwzięcie dla Niej z tak wielkim deficytem wzroku. Niestety serwety tej nigdy już nie dokończyła… Ostatnie jej dzieło trafiło jakiś czas temu w moje ręce z prośbą o dokończenie. Było to dla mnie nie małe wyzwanie przez sentyment i także dlatego, że nigdy wcześniej nie haftowałam tą techniką. Po długich miesiącach, odkładaniu i wracaniu do tej pracy nareszcie udało mi się połączyć część rozpoczętą przez panią Władysławę z moją skromną próbą dopasowania się do jej perfekcyjnego prowadzenia nitki. Miło jest zakończyć tak mozolną pracę, i mieć w głowie te wszystkie wspomnienia. Tylko czemu oddać do kościoła…???
Dziergła mi się przypadkowo taka bransoletka i jest :)
A takie piękne pudełko i obrazek dostałam na urodziny; od małej i od większej artystki :) Dziękuję raz jeszcze.
Witam serdecznie, dziś na termometrze + 15 stopni i tradycyjnie już mój organizm wita zmianę taką przeziębieniem, no ale co zrobić przynajmniej sny z gorączką w tle są jak filmy przygodowe :) A robótką na dziś są kolczyki 'zgrzebki’ wykonane z mojego ukochanego sznureczka surowego i kilku koralików na rozweselenie.
Życzę cudownej niedzieli!
Dziś pomimo niespecjalnie słonecznego dnia, po raz pierwszy poczułam wiosnę w powietrzu. Ptaki zaczęły ćwierkać, widziałam pierwszą biedronkę- którą zresztą niewątpliwie ocaliłam od śmierci bo głupol mały przechodził przez jezdnią w miejscu niedozwolonym :) Ech… tyle rzeczy mi się zachciało, szkoda tylko że czasu tak niewiele. A poniżej broszki kwiatki, wykonane na szydełku.
Pozdrawiam z wiosenną radością :D
Spokojnych, radosnych Świąt życzę wszystkim :)
Taki mały KURorcik sobie ostatnio uszyłam, większość ręcznie :)