’Posyłam kwiaty’
A tak ostatnio mnie naszło, zamyśliłam się i z tegoż zamyślenia nad kartką powstał taki oto ogródek :)
Bratki (bratek germania rococo)
Lilia tygrysia
A tak ostatnio mnie naszło, zamyśliłam się i z tegoż zamyślenia nad kartką powstał taki oto ogródek :)
Bratki (bratek germania rococo)
Lilia tygrysia
Kiedyś zrobiłam taką kartkę. Chciałam spróbować swoich sił w technice pergaminowej ( chyba tak się nazywa). Efekty dłubania w pergaminie bardzo mi się podobają, wzory są subtelne i delikatne, mam jednak problem z naklejaniem wykonanej pracy na papier ( zawsze widać te miejsca poklejone co nie wygląda ładnie). Macie może na to jakiś sposób?
A niżej inne zapomniane kartki ślubne.
Wciągnęło mnie robienie broszek z filcu, oto kolejne efekty (które można zakupić :).
Kartka na komunię.Dziewczynka malowana akwarelkami.
Ptaszek z masy solnej. Z dzieciakami robiłam ostatnio takie stwory różne z masy solnej ( + farby akrylowe i lakier bezbarwny)
„Muminek wyobraził sobie, że jest Buką. Zgięty wpół posuwał się wolno przez stosy martwych liści, a potem stanął, rozpościerając wokoło siebie mgłę. Wreszcie westchnął i spojrzał tęsknie w okno. Czuł się najbardziej samotnym stworzeniem na świecie.”
Tove Jansson ’Tatuś Muminka i morze’
A dziś chciałabym Wam zacytować wieszcza. Piękny, niezwykle plastyczny fragment, do którego często wracam, przenosząc się choć na chwilę w tą życiodajną, kojącą, cudną zieloność…
„… i poszli w głąb lasu.Cisza mroczna ich ogarnęła i majestat jakiś potężny…Żółtawe pnie sosen, niby tysiące kolumn, podpierających zielone sklepienia, stały bez ruch, dołem mchy złotawe, miękkie jak jedwab, rozścielały się niby kobierzec, a gdzieniegdzie wachlarze paproci drżały, poruszane nieznanym powiewem. Słońce słabe przeświecało przez gałęzie i kładło nikłe, złotawe plamy arabesek na mchy i jasnozielone liście leszczyn. Żywiczna woń lasu przepełniała im piersi, a ten spokój panujący dokoła, onieśmielał, tak że długo siedzieli w milczeniu, nasłuchując, bo w dali gdzieś kuł dzięcioł zawzięcie, przyczepiony do sosny, to znów wrona z krakaniem przeleciała nad lasem, to śpiew kosiarzy doleciał słabym echem z łąk, to jakieś pokrzyki wesołe leciały po lesie. Taka była chwilami cisza, że słyszą szelest spływających na ziemię długich, złotawych szpilek sosnowych.To znowu stado srok nadleci ze skrzekiem, kłócą się, aż las kipi wrzawą, i odlatują; to żuk przeleciał z brzękiem lub pszczoła za kwiatem; to wiewiórka zachrupocze zeszłorocznymi szyszkami, to wiatr zaszemrze w konarach, skłóci harmonię, aż się pochwieją przez chwilę olbrzymy w poważnym rozhoworze. I znowu cisza. Świetlane pęta wsiąkają w zieleń i niby złote hafty plamią bursztynowe pnie sosen. Potem przychodzi coś jak cień, wsącza się z wolna w las, mrocznieje, robi się czarniawo, wszystko zdaje się zapadać w jakieś głębie i szmer się rozlega podobny do jęku smutnego, chłodny oddech idzie z leśnych głębin i uderza … przejmującą falą zimna.”
W. Reymont „Suka”