Browar Landskron
Jeden z najstarszych browarów na terenie niemiec. Görlitz
pianka…
piwo leżakuje od 6 do 12 tygodni. Moim zdaniem najlepsze jest ciemne.
Jeden z najstarszych browarów na terenie niemiec. Görlitz
pianka…
piwo leżakuje od 6 do 12 tygodni. Moim zdaniem najlepsze jest ciemne.
Przydarzyła mi się ostatnio niespodziewana, grudniowa wizyta w Pradze, której z pewnych względów nie zapomnę nigdy. A oto kilka spojrzeń na to piękne miasto, choć o mało atrakcyjnej porze roku- może dlatego, że brak śniegu. Chciałabym jeszcze kiedyś powrócić tam, gdy będzie ciepło i poszwędać się po tych wszystkich uliczkach i zakamarkach, posiedzieć nad smakowitym czeskim piwkiem w którejś z licznych knajpek, poprzyglądać się znad białej pianki Pepiczkom, a potem wracać późną nocą, chwiejnym krokiem przez któryś z licznych mostów, delektując się blaskiem milionów latarń ulicznych…
Spory ruch wodny na Wełtawie.
Monumenty.
Walka Goliatów.
Tegoroczne świeże śnieżynki :) Wykonane na szydełku. Białych wyszło 13 i na niektóre mam już plan :), trzy kremowo- złote, jedna złota i jedna w mieniącej się zieleni.
Ważka broszka- soutache. Długość ok 6,5 cm, szerokość ok8 cm.
Kolczyki wykonane techniką haftu soutache. Bardzo ozdobne, wielkość3,5 na ok 7 cm., bigle posrebrzane (sierpy)
Wielkość ok 3,5 na 2.5 cm. Radosne żółte kolczyki wykonane haftem soutache. Bigle posrebrzane, całość podklejona filcem i zaimpregnowana.
Zawieszka z kameą. Wykonana techniką haftu soutache. Welkość 4,5 na ok 7 cm, koloru kasztanowego, kamea plastikowa, całość obszyta małymi koralikami i zaimpregnowana.
Czerwono-czarna ważka, wykonana techniką haftu soutache. Wielkość 6,5 cm długość, szerokość ok 10 cm. Podklejona filcem czerwonym, zapięcie jak do broszki.
Jak już pisałam we wcześniejszym wpisie, w tym roku po raz pierwszy miałam okazję samodzielnie zebrać kurki- pieprzniki jadalne. Uwielbiam te grzyby, więc radość moja była przeogromna, do teraz czuję smak tych pyszności w sosie śmietanowym z makaronem. A ostatnio jesienną porą, w pewien cudowny, słoneczny dzień, w znakomitym towarzystwie wybrałam się na grzybobranie. Wyposażona w profesjonalny sprzęt w postaci kaloszy w kwiatki, nożyka z pędzlem i oczywiście koszyka, wyruszyłam zapoznawać się z nowymi grzybimi okazami. Najszybciej do koszyka wpadały podgrzybki, ale z czasem także prawdziwki, maślaki i kozaki. Ach… szkoda, że tak późno odkryłam tą przyjemność, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.
To ja z głupią miną :P
Mój jeszcze nie pełny koszyk we wrzosach.
Oczywiście mi się najbardziej podobają grzyby niejadalne i takie poniżej :)
sowa
I trochę moich ulubionych biało czarnych, lub czarno białych do wyboru :)
Nie może obyć się bez wrzosowego motywu we wrześniu. W tym roku widziałam bajeczne wrzosowiska, cudne kwitnące wrzosowe kobierce, przetykane babim latem. Tak mnie oczarowały te widoki, że pewnego wieczoru zrobiłam małe kolczyki w kolorystyce nie innej jak wrzosowa właśnie. Oto one (długość od bigla 3,5 cm, szerokość 3 cm., bigle posrebrzane)
Jednak załapałam się jeszcze na wrześniowy wpis. Nie myślcie sobie, że zapomniałam o moim kochanym blogu, problemy ze sprzętem mym, zwanym złomkiem uniemożliwiły mi dzielenie się z Wami- drodzy podglądaczo-podczytywacze, moimi ochami i achami. Niemniej dałam radę i z głupią miną mogę w końcu okrzyknąć – Taram! Oto znów jestem, pełna sił, zwarta i gotowa do zasypywania Was kolejnymi moimi zachwytami nad życiem. Tak więc, śląc uśmiechy i uściski, zapraszam do mnie jeszcze wrześniowo…i już jesiennie :)
Na początek kilka widoczków z gór polskich najpiękniejszych na świecie całym :)